Cały problem polega na tym, że brak jest konsekwencji w działaniu. Jeżeli na rynku można kupić sprzęt kłusowniczy bez ograniczeń, to organizowanie akcji jest przysłowiowym biciem głową
w mur.jak w każdej sprawie należy udowodnić winę osobie którą
masz na celowniku. Jeżeli nie złapiesz na gorą
cym uczynku to każdy jest w stanie się wykiwać. Likwidacja sprzętu to tylko środek w zwalczaniu tego procederu. Potrzebna jest współpraca wielu służb oraz wszystkich zainteresowanych, a z tym już jest gorzej.ludzie nie chcą
zeznawać bo najzwyczajniej w świecie się boją
. Niektóre ekipy są
bardzo dobrze zorganizowane (tel.komórkowe, auta terenowe,często broń,noktowizory), często sami bossowie tylko skupują
ryby od miejscowych kłusowników, którzy nawet złapani nic sobie z tego nie robią
i najczęściej po małej przerwie wracają
do swojego zajęcia. Ryby sprzedawane są
do miejscowych barów i interes się kręci. Jeżeli chodzi o kary to wszystko zawarte jest w ustawie o rybactwie śródlą
dowym i trzeba powiedzieć jest to dokument przemyślany, przy odrobinie chęci można wiele zdziałać. Temat do przemyślenia !