Miał sześć, może siedem lat. Siedział samotnie nad stawem z wędką
brata. Mijały długie monotonne godziny. Słońce zawisło nieruchomo, łagodne, przymglone. Na wodzie, w błyskach chybotliwych kół łamały się odbicia olbrzymich topoli. Nad Piekiełkiem zawisła biała rybitwa. W powietrzu stał bezruch lipcowego popołudnia.
I nagle stało się to. Opadła jedna z tych tajemniczych zasłon i wędka nagle ożyła. Jakaś siła zaczęła nią gwałtownie szarpać. Chłopiec ockną ł się jakby z letargu, sprężył się w sobie, opanował drżenie rą k... i serca. Zaczęło się szamotanie z rybą . Nie było w pobliżu nikogo, kto by pospieszył dziecku z pomocą . Walka trwała, nieudolna, lecz twarda i nieustępliwa. To było jego pierwsze spotkanie z rybą .
Nie wiadomo kiedy szczupak znalazł się na piasku. Chłopiec chwycił go wraz z wędką i pomkną ł do domu. Ryba wydawała mu się wspaniała. Kłapała olbrzymią paszczęką , najeżoną tysią cem lśnią co białych zębów. Prężyła swój szarozielony grzbiet, błyskała srebrzystym brzuchem. Był to najwspanialszy szczupak spośród wspaniałych. Pierwsza ryba w jego życiu.
Jak mało ludzi tego dnia spotykał chłopiec po drodze. Powinni byli staną ć wszyscy chociaż w oknach, aby podziwiać chłopca i jego piękną zdobycz. Jego matka miała jeden z tych najpiękniejszych uśmiechów na twarzy. Ryba wydawała się jej olbrzymia i wprost niezwykła. Będzie wspaniały podwieczorek.
I z wolna wewnętrzne napięcie zaczęło opadać, serce chłopca wracało do normalnego rytmu. Przemijało olśnienie niezwykłej przygody.
Ryba w rękach matki nagle straciła tęczowe blaski, stawała się szara i taka zwykła, jak widziane już wielokrotnie. Jej wielkość wydawała się taka złudna. Właściwie to nie była znów taka olbrzymia.
To był taki zwykły szczupak.
Chłopiec chwycił rybę i pomkną ł znów nad wodę. Tam zarzucił wędkę jeszcze raz i jeszcze raz, ale ryba przestała walczyć. Była jakaś niemrawa i szła za wędką jak kawał drewna. Serce dziecka ścisną ł żal, że to, co było wielką przygodą , zapadło już w przeszłość i nie da się powtórzyć. Powlókł się do domu smutny i przygaszony.
I nagle stało się to. Opadła jedna z tych tajemniczych zasłon i wędka nagle ożyła. Jakaś siła zaczęła nią gwałtownie szarpać. Chłopiec ockną ł się jakby z letargu, sprężył się w sobie, opanował drżenie rą k... i serca. Zaczęło się szamotanie z rybą . Nie było w pobliżu nikogo, kto by pospieszył dziecku z pomocą . Walka trwała, nieudolna, lecz twarda i nieustępliwa. To było jego pierwsze spotkanie z rybą .
Nie wiadomo kiedy szczupak znalazł się na piasku. Chłopiec chwycił go wraz z wędką i pomkną ł do domu. Ryba wydawała mu się wspaniała. Kłapała olbrzymią paszczęką , najeżoną tysią cem lśnią co białych zębów. Prężyła swój szarozielony grzbiet, błyskała srebrzystym brzuchem. Był to najwspanialszy szczupak spośród wspaniałych. Pierwsza ryba w jego życiu.
Jak mało ludzi tego dnia spotykał chłopiec po drodze. Powinni byli staną ć wszyscy chociaż w oknach, aby podziwiać chłopca i jego piękną zdobycz. Jego matka miała jeden z tych najpiękniejszych uśmiechów na twarzy. Ryba wydawała się jej olbrzymia i wprost niezwykła. Będzie wspaniały podwieczorek.
I z wolna wewnętrzne napięcie zaczęło opadać, serce chłopca wracało do normalnego rytmu. Przemijało olśnienie niezwykłej przygody.
Ryba w rękach matki nagle straciła tęczowe blaski, stawała się szara i taka zwykła, jak widziane już wielokrotnie. Jej wielkość wydawała się taka złudna. Właściwie to nie była znów taka olbrzymia.
To był taki zwykły szczupak.
Chłopiec chwycił rybę i pomkną ł znów nad wodę. Tam zarzucił wędkę jeszcze raz i jeszcze raz, ale ryba przestała walczyć. Była jakaś niemrawa i szła za wędką jak kawał drewna. Serce dziecka ścisną ł żal, że to, co było wielką przygodą , zapadło już w przeszłość i nie da się powtórzyć. Powlókł się do domu smutny i przygaszony.